Longyearbyen, stolica Svalbardu, zimą tonie w ciemności. W grudniu słońce nie wschodzi ani na chwilę – przez całą dobę trwa noc polarna. To właśnie wtedy wyruszyłem na swoją przygodę z Green Dog Svalbard, rodzinną firmą, która od lat organizuje wyprawy z psimi zaprzęgami w Arktyce.
Spis treści
| Kraj | Norwegia |
| Region | Svalbard |
| Miejsce | Green Dog Svalbard (Bolterdalshaugen 1, 9171 Longyearbyen) |
| Odległość od Wrocławia* | ok. 3011 km |
| Google Maps | Otwórz trasę |
| Oficjalna strona | greendog.no |
| Aktualna pogoda | — — |
* w linii prostej
W drodze na zaprzęgi

Był grudzień 2022 roku. Mróz sięgał od -25°C do -33°C, a w najzimniejszym momencie nocnej wyprawy termometr wskazał aż -50°C odczuwalnej temperatury. Sanie były niemożliwe do użycia – zamiast tego jeździliśmy w solidnych wózkach na kołach, do których zaprzęgnięte były silne, arktyczne psy grenlandzkie.

Każdy wózek miał dwa miejsca dla uczestników i przewodnika z tyłu, który kierował zaprzęgiem. Jeszcze przed startem dostaliśmy specjalne kombinezony, wełniane warstwy i gigantyczne rękawice futrzane. Własne rękawice zupełnie się nie sprawdziły – dopiero po włożeniu rąk w te arktyczne, wyściełane futrem fok, poczułem prawdziwe ciepło.
Spotkanie z psami

Green Dog prowadzi hodowlę setek psów – to duże, silne zwierzęta, półdzikie grenlandzkie husky. Zanim wyruszyliśmy, musieliśmy się z nimi przywitać: psy obwąchiwały, lizały, sprawdzały nas. Zaprzęgi ustawione były w hierarchii – na czele stał pies alfa, za nim beta, a reszta podążała w idealnym rytmie.

Kiedy przewodniczka wydała pierwsze komendy, psy ruszyły jak burza. Zapadła cisza – tylko tupot łap i wiatr.
Na lodowym pustkowiu

Podczas jazdy ciemność była absolutna. Czy to 4 rano, czy 8 wieczorem – krajobraz wyglądał tak samo. Tylko wiatr i mroźne pustkowia otaczały nas z każdej strony. Gdy jechaliśmy z wiatrem, chłód wydawał się do zniesienia, ale gdy zmieniliśmy kierunek, lodowate podmuchy natychmiast wdzierały się pod maskę.

W najzimniejszym momencie twarz całkowicie zesztywniała – nie dało się już uśmiechnąć, bo każdy mięsień był jak z lodu. To doświadczenie, którego nie zapomnę nigdy.
Powrót i ciepło arktycznego domu

Po ponad godzinie jazdy wróciliśmy do drewnianej chaty Green Dog w Bolterdalen. W środku czekała na nas gorąca herbata, gofry i… odrobina brandy na rozgrzewkę. Przewodniczka ze Słowacji opowiedziała nam historię firmy, która od 1996 roku działa na Svalbardzie, organizując wyprawy przez cały rok.
Potem mieliśmy okazję obejrzeć kompleks GreenDog – setki bud, ten widok był przygnębiający, a także szczeniaki grenlandzkich psów, które dopiero uczyły się życia w arktycznym stadzie.
Jak nam wytłumaczono Green Dog bardzo dba i zajmuje się swoimy psami i opiekują się.

Cała wyprawa – od odbioru z Longyearbyen do powrotu – trwała około 4–5 godzin.
Praktyczne informacje
Organizator: Green Dog Svalbard
Lokalizacja: Bolterdalen, ok. 12 km od Longyearbyen
Sezon:
- zimą – psie zaprzęgi na saniach (gdy warunki śniegowe pozwalają),
- jesień/zima bez śniegu – psie zaprzęgi na kołach (dog carting).
Czas trwania wyprawy: ok. 4–5 godzin
Sprzęt: organizator zapewnia kombinezony, buty, futrzane rękawice; uczestnicy powinni mieć bieliznę wełnianą i ciepłe skarpety
Trudność: niska – większość czasu spędza się siedząc w zaprzęgu, psy wykonują całą pracę
Bezpieczeństwo: wyprawy prowadzone są przez licencjonowanych przewodników uzbrojonych w karabin (na wypadek spotkania z niedźwiedziem polarnym)
Cena: od ok. 1600–1900 NOK za osobę (stan na 2025 r.)
Podsumowanie
Przygoda z Green Dog Svalbard była jedną z najbardziej ekstremalnych i niezapomnianych w moim życiu. Arktyczne psy, lodowe pustkowia, -50°C i ciemność nocy polarnej tworzą mieszankę, której nie da się zapomnieć. To nie jest zwykła atrakcja turystyczna – to spotkanie z Arktyką w jej najbardziej surowej formie.


